środa, 9 lipca 2025

Nowy feudalizm, stare problemy

 

A więc są w Polsce ludzie, którzy chcą mi wmówić, że ściąganie z odległych cywilizacyjnie i kulturowo ludzi do pracy, w czasie kiedy postępuje robotyzacja, automatyzacja i przejmowanie pracy przez modele AI to doskonały pomysł? Są w Polsce osoby, które twierdzą, że ściąganie tych ludzi do pracy w zachodnich firmach, które nie płacą w Polsce podatków, korzystają z naszych zasobów, infrastruktury zaś efekty tej pracy i kapitał wywożą do swoich macierzystych państw, to dla Polski świetny biznes?

No ciekawe, ciekawe.

Gdybyście chcieli wiedzieć jak działa obca agentura, to właśnie macie ku temu sposobność. Bo to nic innego niż wpływy obcej agentury, która powiązana jest z międzynarodowym kapitałem, by drenować kraje i państwa takie jak Polska z zysków, pozostawiać koszty na barkach obywateli i mieszkańców, z ludzi zrobić współczesnych chłopów pańszczyźnianych a z terytorium zrobić folwark, zarządzany przez współczesnych feudałów i magnatów oraz arystokrację, czyli międzynarodowe fundusze inwestycyjne, globalne koncerny i przynależny tym instytucjom menadżment.
Celem prze nich forsowanym jest wywalenie państwa i obywateli z każdego obszaru suwerenności i wolności jaki był w ich rękach.

Dlaczego ludzie na to głosują? Dlaczego ludzie głosują za politykami, którzy wprowadzają taki system i antyludzkie rozwiązania? Większość ludzi niestety uważa taki system za dobrodziejstwo i najzwyczajniej w świecie chce aby taki model zapanował. Jest to smutna prawda, ale to jest niestety prawda.

Walka z tym opresyjnym, zamordystycznym modelem pozostaje zatem na barkach mniejszości a wręcz niewielkiej grupy najbardziej aktywnych i świadomych ludzi.

I zawsze lub na ogół, z ich siłą, wiarą w możliwość zmian na lepsze, aktywnością wiąże się z przynależnością do którejś z grup ludzi skupionych wokół rodziny, kościoła lub narodu.
Jest to też odpowiedź na pytanie dlaczego globalne koncerny tak bardzo lansują idee związane z WOKE, LGBT+, genderyzmem czy antyklerykalizmem. Jest to odpowiedź na zagadnienie, skąd to nieustanne nazywanie faszystami patriotów, środowisk prorodzinnych, wszystkich przeciwników politycznych, którzy mają siłę by się tym trendom przeciwstawiać. Tu nie ma przypadków.

Ale będąc świadomym i aktywnym można wiele tych trendów zastopować, odwrócić i tę walkę wygrać.

Obecny kryzys migracyjny jest tylko częścią tego globalnego przedsięwzięcia światowych elit. Ale te elity to tylko zwykli ludzie, mimo ogromnej władzy i możliwości słabi, pełni braków intelektualnych, pełni strachu przed utrata tego co posiadają, wiedzący, że ich władza nie jest ani wieczna ani stabilna. Wydali wojnę zwykłym ludziom.
Ale jest dobra nowina. Można z nimi wygrać.


niedziela, 8 czerwca 2025

Kibol prezydentem?

 I bardzo dobrze!

Wyskoczyliśmy na chwilę spod siekiery kata, który chciał nas przygwoździć zamordystyczną ustawą o cenzurze ukrytej pod hasłem "mowa nienawiści". Ustawie, która służyć miała globalistycznym elitom i ich polskiej ekspozyturze i agenturze, by można było przy pomocy sądów i prokuratury udupić każdego kto mógłby w mediach atakować ten bandycki układ. By można było zamykać ludzi za poglądy i kontestowanie władzy. By jakakolwiek krytyka władzy, globalistycznej międzynarodówki i ich agentury w Polsce, była niemożliwa.
I wiele wskazuje na to, że zostało to na jakiś czas ukrócone.

Jeśli uda się wznowić realną kontrolę na granicy polsko-niemieckiej, może uda się także ukrócić napływ migrantów zrzucanych nam przez Niemców w ramach dywersji na tyłach.

Może uda się zmontować siłę, która przytnie zapędy UE w kwestii szaleństwa związanego z religią klimatyzmu.
Może wreszcie uda się nam nie wejść do wojny.

I właśnie dlatego facet z taką przeszłością jest tu, na stanowisku prezydenta potrzebny.
I oby kazał się tym kibolem, który potrafi przeciwnikowi – w ten czy inny sposób, przypierdolić, bo tylko to daje szansę by ta walka była skuteczna i przyniosła jakieś wymierne rezultaty.


sobota, 31 maja 2025

Czasy się zmieniają

 A my jesteśmy tu gdzie byliśmy.

Może to i dobrze. Świat ruszył z kopyta, zarazy, wojny, kryzysy, migracje ludności. W Polsce tymczasem sielanka. Grzeją nas tematy absurdalne i w tym kontekście nieistotne.

Nikt się nie przejmuje tym co wokół, bo chłop pańszczyźniany nie musi martwić się o takie sprawy. Byle micha była pełna i na głowę nie kapało.

I póki jest stabilny dobrobyt, będziemy sobie w Polsce na spokojnie przyglądać się sprawom niczym kibice. I to nie tacy, którzy robią ustawi po lasach, ale ci, którzy biernie przyglądają się zdarzeniom, tak jakby nic od nich nie zależało i nic nie miał na nich wpływu.

Nie pisałem tu nic od dawna, niemal zapomniałem o tym blogu, ale przeglądając mój stary wpis, ten o wskakiwaniu na Titanica, wpis z 2012 roku przewidujący, niemal bezbłędnie, co wydarzy się w kolejnych latach - zrozumiałem, że trzeba wrócić do aktywnej publicystyki.

Jutro wybory prezydenckie i znów zacznie się kocioł. I może dobrze, może właśnie to jest pożądany stan w jakim powinniśmy być, w nieustannym ruchu, by nie porosnąć mchem, niczym leżący kamień.

Zdaję sobie sprawę, że czytelników jest tu już obecnie niewielu, ale jeśli jesteście, dajcie znać w komentarzach. Nawet krótkim wpisem dla poszerzenia zasięgów. 
Bez porządnego feedbacku bowiem, ciężko będzie pisać w próżnię, zaś wy Drodzy Czytelnicy, skazani będziecie wkrótce na to co podrzucą wam algorytmy, na przefabrykowane wpisy pochodzące od AI ukierunkowane pod pogłębianie apatii społecznej i sprawiające, że wszyscy zaniechają już jakiejkolwiek aktywności intelektualnej, by stać się drętwymi manekinami, biernymi odbiorcami treści spreparowanej niczym bezkształtna masa.

A chyba tego nie chcemy?

niedziela, 10 września 2017

W Międzymorzu fajnie jest...

Od moich ostatnich wpisów minęło kilka lat. Lat, w czasie których sytuacja polityczna nadzwyczajnie się zdynamizowała. Jednakże czy wydarzyło się coś nieoczekiwanego? Niespodziewanego? Coś czego nie można byłoby wydedukować wiele lat temu z ówczesnej sytuacji?
Każdy kto czytał tego bloga kilka lat temu, wie, że dzieje się dokładnie to co opisywałem już w 2011 roku. Krok po kroku. Przypadek?
Żaden przypadek. Wszystko było już wówczas jasne. Co więcej jasne było i wcześniej, ale tylko ślepcy nie dostrzegali rzeczy oczywistych.

W międzyczasie, zgodnie z moimi przewidywaniami i zapowiedziami (odsyłam do tekstu „Wskakiwanie naTitanica”) mieliśmy między innymi: konflikt na Bliskim Wschodzie, zalew Europy przez migrantów z Afryki i krajów arabskich, wyizolowanie się Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej, zamieszki na ulicach europejskich miast, konflikty na tle etnicznym, dezorganizacja państwowości Ukrainy za pomocą przyjaznej pomocy Rosji (pisałem wprawdzie o Białorusi, nie o Ukrainie, ale jasne było, że któreś z tych państw ulegnie rozpadowi), hegemonia Republiki Vishy XXI wieku czyli Niemiec w kolaboracji z Francją.
Ostatecznie mamy też próby budowy Międzymorza, o czym wspominałem jako o szansie Polski na zagospodarowanie europejskiego Centro-Wschodu w ramach nowego bloku państw uniezależniających się od dominacji oraz wpływów Niemiec i Rosji.
Kilka kolejnych sytuacji opisanych przeze mnie, zwłaszcza dotyczących strfy euro, musi się wydarzyć i to raczej wcześniej niż później. Bo jak wspomniałem, sytuacja jest dynamiczna.

Jak zatem widzicie moja umiejętność analizy, kalkulacji i przewidywania sytuacji politycznej jest chyba całkiem przyzwoita. 
Dziś być może to wszystko wydaje się Wam oczywiste, wszystkie te wydarzenia, które miały miejsce i są naszą codziennością, ale to dopiero dziś, kiedy już zaistniały. W roku 2011 kiedy o tym pisałem, dla wielu osób były to tylko bajania i political fiction. A jednak moje dedukcje były trafione. Tymczasem pozostałe wciąż jeszcze czekają na swoją kolej wydarzenia się. Choć miejmy nadzieję, że mimo wszystko nie zaistnieją.

Warto jednak być na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami. Zachęcam do odwiedzania tego bloga, bo będzie tu trochę analiz i komentarzy, w miarę możliwości na bieżąco.

Blog można obserwować, lajkować, udostępniać, do czego zachęcam.

niedziela, 29 stycznia 2012

WKURW #10: Wzmożona kontrola, dźwignią społecznego zaufania!


Donald Tusk stracił instynkt. Stracił instynkt i oderwał się od rzeczywistości.
Dawno nie widziałem tak dramatycznie beznadziejnej postawy polskich polityków. Beznadziejnej to w zasadzie nie jest za dobre słowo, bo nawet określenie „partactwo” nie wyczerpuje zagadnienia nawet w części. Okazało się, takie odnoszę wrażenie, że w większości przypadków mamy do czynienia z bandą skończonych kretynów, oszustów, amatorów, patałachów a w ostateczności można rzec – struktury agentów i zwyczajnej mafii.

Na niezależnych serwisach informacyjnych sprawa ACTA znana była nie od dziś. Informowano o sprawie, ostrzegano przed zagrożeniem wolności, zwracano uwagę na niejasne okoliczności powstawania tego aktu prawnego... i nic.
Mam czasem wrażenie, że większość ludzi działa jak stado owiec. Można im zabierać suwerenność państwową, można im podwyższać podatki, można kontrolować, podsłuchiwać i inwigilować na każdym kroku, można zamykać w niekończących się aresztach wydobywczych bez solidnych ku temu podstaw, ale wystarczy zamknąć Kwejka na godzinę i już stado owiec chwyta kurwica.
Jestem pewny, że gdyby zamknięto PornTube to żaden polityk, bez wykluczenia byłych – nie uniknąłby linczu. Niestety z postawą obywatelską nie ma to nic wspólnego. Jak na dłoni widać co stało się z narodem, jak dalece od czasów powstania ruchu społecznego wokół Solidarności, został naród ów sprowadzony do mentalnego parteru.
To się jednak powoli zmienia. Od kilku dni nawet bardzo.

Aktywność obywatelska Polaków na polu politycznym do niedawna sprowadzała się do kliknięcia „lubię to” na Facebooku. Te czasy definitywnie się skończyły.
Rzeczywiście i pisowcy i platformersi zagubili się gdzieś w czasoprzestrzeni, całkowicie. Jednych zagubiło i politycznie sparaliżowało śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, drugich pycha i zacietrzewienie wynikające z utrzymującego się poparcia. PSL wtopił się już niemal całkowicie w aparat biurokratyczny i chyba nie myśli o rządzeniu a li tylko o administrowaniu i utrzymaniu stanowisk w niepotrzebnych agencjach państwowych. SLD natomiast odbija się od ściany do ściany szukając sposobu zaistnienia na scenie, co w międzyczasie wykorzystał Ruch Palikota wchodząc do sejmu.

Jak miało być? Palikot siłuje się z Millerem po lewej, Kaczyński z Ziobrą nieco po prawej, a nad wszystkim czuwa gospodarz domu Graś, znaczy się ten, no, Tusk (czasem człowiekowi myli się cieć z gospodarzem). Że wzrost w czasie kryzysu, że prezydencja europejska, że autostrady, że Euro12 i jako zwieńczenie – emerytura na wysokim stanowisku gdzieś w strukturach UE. Tak miało być.
Niestety tylko ślepy nie zauważyłby zmian społecznych na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Zmian w skali światowej. W zasadzie cały rok 2011 to przetaczająca się po świecie fala protestów – kraje arabskie, Rosja, zachodnioeuropejscy „Oburzeni”, czy okupujący Wall Street Amerykanie. Patrząc przekrojowo nie są to ani typowe ruchy lewicowe, ani też liberalne, nie są nadzwyczaj demokratyczne czy anarchistyczne, czy w zasadzie nawet nie są one czysto polityczne. To po prostu ludzie wkurwieni, zagubieni w przytłaczającym świecie, kontrolowanym przez swego rodzaju kastę oligarchów. Jeśli ktoś myślał, że trend protestów ominie Polskę – był w błędzie.
Palikot wyczuł, że coś jest na rzeczy i podczepił się pod Wolne Konopie oraz środowiska lewackie, zwłaszcza antyklerykalne i związane z ruchem LGBT, z doraźnie niezłym całkiem skutkiem. Podobnego manewru próbował i Korwin-Mikke z narodowcami – niestety z miernymi efektami, jak też PiS, chcąc zagospodarować środowisko kibiców i kiboli – tu już, patrząc choćby po wyniku Zbigniewa Romaszewskiego i lawinie publicznej krytyki, wyszło tragicznie.
Zapomniano jednak o jednej kluczowej sprawie – są w Polsce środowiska niepolityczne, nieformalnie skupione wokół pewnych problemów i zagadnień – a to kierowcy wokół problemu rosnącej ceny paliw, a to emeryci, którzy zmuszeni są wciąż płacić (bo już chyba tylko oni płacą) haracz na media publiczne. Mamy ludzi, którzy oszczędzając na lokatach zostają atakowani podatkiem Belki, który przecież miał ulec całkowitej likwidacji a nie zacieśnieniu. Są młodzi ludzie, którzy chcąc założyć firmę atakowani są na dzień dobry przez system rozrastającej się machiny biurokratycznej, sprzecznych przepisów i wysokich kosztów obowiązkowych składek i opłat.
Są w końcu ci, którzy wychowali się w świecie cyfrowym dalece bardziej niż w realnym. Oni właśnie wchodzą dziś w świat dorosłości. Nie chcą zasiłków, dotacji, przekupywania przywilejami. Ich marzeniem jest swobodne życie widziane na filmach, na których się wychowali. Nie znając PRL i trudów ówczesnej rzeczywistości traktują pewien styl życia jako oczywisty i wiedzą, że w obecnych warunkach nie osiągną pewnego poziomu w Polsce. Szukają więc albo szczęścia na emigracji, albo próbują na tyle na ile mogą – dopasowywać rzeczywistość wokół siebie.
Zwiększanie podatków, biurokracji, ucisku, kontroli i ograniczanie wolności upodliło ludzi do tego stopnia, że walcząc o normalny codzienny byt, na osłodę życia została im już tylko tania rozrywka telewizyjno-internetowa. I dziś nawet to, wedle planów kilku ludzi ma zostać zabrane. I tego lud nie wybaczy. Wybaczał przez lata wiele, ale miarka jak widać się przebrała. 
Z niskich pobudek wkurwu materialno-egzystencjalnego rodzi się wkurw obywatelski, świadomy, konstruktywny, dalece bardziej szlachetny. Jest to, że tak powiem, dobrze zorganizowany wolnościowy ruch narodowy. Narodowy w sensie postawy obywatelskiej przynależności, nie szowinizmu. Odpowiedzialności nie tylko za siebie i swoje sprawy, ale za pewne wartości nadrzędne, obronę podstaw naszej cywilizacji i kultury. Jest to ruch zdecentralizowany, sprawny, wielopoziomowy.

Dziś z żałością i kpiną patrzę na Palikota, który przegapił moment i na siłę próbuje zaistnieć jako bojownik w imieniu wolności obywatelskich. Śmieję się z oburzonej w sprawie ACTA miny Kaczyńskiego, który „klikając w laptopa” widział jeszcze niedawno internautów jako grupę pijących piwo oglądaczy pornoli. Śmieszy mnie Kurski, który chyba nie za bardzo wiedział za czym zagłosował, w dodatku będąc, jak mniema, ofiarą publikacji filmu w sieci kilkanaście lat przed powstaniem YouTube. Najbardziej jednak dziwi mnie i załamuje sam premier, który oderwał się od problemów Polaków, na rzecz budowania swojej pozycji w europejskiej grupie trzymającej władzę.
Co zaś do samego ACTA, jeśli w Parlamencie Europejskim, to socjalistyczne ugrupowania i komuniści głosowali przeciw temu porozumieniu, to zastanawia mnie jak bardzo zdegenerowani muszą być ci, którzy podnieśli za tym rękę. Oni nawet nie są już pionkami w polityce, nie są nawet marionetkami w rękach korporacji. Są moim zdaniem jedynie bezmyślną masą nieudolnych pasożytów.
Cieszy natomiast rodząca się postawa obywatelska. Powolne, mozolne samouświadomienie ludzi, że spawy zaszły za daleko, że jako obywatele mamy wpływ na kształt państwa, że istnieje wolność i godność niezależna od zasobności portfela i nie można upokarzać i gnębić ludzi nieustannie.
Po mediach głównego nurtu widać, że jeśli chodzi o rzetelną, bieżącą informację, są one niewiele warte. Podstawową rolę w ostatnich dniach spełniło i wciąż spełnia dziennikarstwo obywatelskie – niezależne serwisy informacyjne, blogi, miejsca wymiany myśli i media społecznościowe jak Wykop. Cała reszta głównego nurtu albo podczepiła się pod zaistniały trend, albo kreuje własną rzeczywistość na potrzeby korporacyjnych interesów.

Lata po przełomie '89, zwłaszcza ostatnia dekada uświadomiła młodych ludzi, że pewne zmiany są konieczne, jednak wszelkie zmiany mogące zmienić rzeczywistość tu w Polsce zostały powstrzymane przez grupy interesów, którym każda, powtarzam, KAŻDA ekipa rządząca ulegała. 
Myślę, ze dochodzimy do momentu, kiedy z pewnego rodzaju ciasta polskiej społeczności, kształtuje się naród, formują się obywatele. Narasta świadomość. Tam gdzie zabiera się wolność, rodzi się aktywny opór. A jak wiemy ”lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”.

Donald Tusk liczył na spokojne lata bez wyborów. Mając większość parlamentarną, prezydenta po swojej stronie i skrajnie beznadziejną opozycję – mógł zreformować państwo, wzbogacić kraj i przywrócić godność narodowi. Póki co wybrał drogę miękkiego despotyzmu. Na tej drodze wcześniej czy później czeka go starcie ze wzburzonym narodowym taranem.

Nie mam wątpliwości kto w takiej sytuacji będzie musiał ustąpić.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

WKURW #9: Nowa Republika Vichy


Niebawem nasz ulubiony europejski duet polityczny w odwiecznym składzie Merklel-Sarkozy, ogłosi strategię kierunku w jakim będzie podążać Unia Europejska. Osobiście nie mam wątpliwości, że idziemy w stronę paneuropejskich rządów autorytarnych.
Jeśli kto ma dziś jeszcze złudzenia, że George Orwell fantazjował, to w najbliższym może przejrzy na oczy, ale większość i tak jest tępa i niczym bydło prowadzone na rzeź, zgodzi się na każde świństwo, łącznie z państwem totalitarnym i całkowitym zniewoleniem.
Byle tylko napchać żołądki i zasnąć w cieple.