niedziela, 29 stycznia 2012

WKURW #10: Wzmożona kontrola, dźwignią społecznego zaufania!


Donald Tusk stracił instynkt. Stracił instynkt i oderwał się od rzeczywistości.
Dawno nie widziałem tak dramatycznie beznadziejnej postawy polskich polityków. Beznadziejnej to w zasadzie nie jest za dobre słowo, bo nawet określenie „partactwo” nie wyczerpuje zagadnienia nawet w części. Okazało się, takie odnoszę wrażenie, że w większości przypadków mamy do czynienia z bandą skończonych kretynów, oszustów, amatorów, patałachów a w ostateczności można rzec – struktury agentów i zwyczajnej mafii.

Na niezależnych serwisach informacyjnych sprawa ACTA znana była nie od dziś. Informowano o sprawie, ostrzegano przed zagrożeniem wolności, zwracano uwagę na niejasne okoliczności powstawania tego aktu prawnego... i nic.
Mam czasem wrażenie, że większość ludzi działa jak stado owiec. Można im zabierać suwerenność państwową, można im podwyższać podatki, można kontrolować, podsłuchiwać i inwigilować na każdym kroku, można zamykać w niekończących się aresztach wydobywczych bez solidnych ku temu podstaw, ale wystarczy zamknąć Kwejka na godzinę i już stado owiec chwyta kurwica.
Jestem pewny, że gdyby zamknięto PornTube to żaden polityk, bez wykluczenia byłych – nie uniknąłby linczu. Niestety z postawą obywatelską nie ma to nic wspólnego. Jak na dłoni widać co stało się z narodem, jak dalece od czasów powstania ruchu społecznego wokół Solidarności, został naród ów sprowadzony do mentalnego parteru.
To się jednak powoli zmienia. Od kilku dni nawet bardzo.

Aktywność obywatelska Polaków na polu politycznym do niedawna sprowadzała się do kliknięcia „lubię to” na Facebooku. Te czasy definitywnie się skończyły.
Rzeczywiście i pisowcy i platformersi zagubili się gdzieś w czasoprzestrzeni, całkowicie. Jednych zagubiło i politycznie sparaliżowało śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, drugich pycha i zacietrzewienie wynikające z utrzymującego się poparcia. PSL wtopił się już niemal całkowicie w aparat biurokratyczny i chyba nie myśli o rządzeniu a li tylko o administrowaniu i utrzymaniu stanowisk w niepotrzebnych agencjach państwowych. SLD natomiast odbija się od ściany do ściany szukając sposobu zaistnienia na scenie, co w międzyczasie wykorzystał Ruch Palikota wchodząc do sejmu.

Jak miało być? Palikot siłuje się z Millerem po lewej, Kaczyński z Ziobrą nieco po prawej, a nad wszystkim czuwa gospodarz domu Graś, znaczy się ten, no, Tusk (czasem człowiekowi myli się cieć z gospodarzem). Że wzrost w czasie kryzysu, że prezydencja europejska, że autostrady, że Euro12 i jako zwieńczenie – emerytura na wysokim stanowisku gdzieś w strukturach UE. Tak miało być.
Niestety tylko ślepy nie zauważyłby zmian społecznych na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Zmian w skali światowej. W zasadzie cały rok 2011 to przetaczająca się po świecie fala protestów – kraje arabskie, Rosja, zachodnioeuropejscy „Oburzeni”, czy okupujący Wall Street Amerykanie. Patrząc przekrojowo nie są to ani typowe ruchy lewicowe, ani też liberalne, nie są nadzwyczaj demokratyczne czy anarchistyczne, czy w zasadzie nawet nie są one czysto polityczne. To po prostu ludzie wkurwieni, zagubieni w przytłaczającym świecie, kontrolowanym przez swego rodzaju kastę oligarchów. Jeśli ktoś myślał, że trend protestów ominie Polskę – był w błędzie.
Palikot wyczuł, że coś jest na rzeczy i podczepił się pod Wolne Konopie oraz środowiska lewackie, zwłaszcza antyklerykalne i związane z ruchem LGBT, z doraźnie niezłym całkiem skutkiem. Podobnego manewru próbował i Korwin-Mikke z narodowcami – niestety z miernymi efektami, jak też PiS, chcąc zagospodarować środowisko kibiców i kiboli – tu już, patrząc choćby po wyniku Zbigniewa Romaszewskiego i lawinie publicznej krytyki, wyszło tragicznie.
Zapomniano jednak o jednej kluczowej sprawie – są w Polsce środowiska niepolityczne, nieformalnie skupione wokół pewnych problemów i zagadnień – a to kierowcy wokół problemu rosnącej ceny paliw, a to emeryci, którzy zmuszeni są wciąż płacić (bo już chyba tylko oni płacą) haracz na media publiczne. Mamy ludzi, którzy oszczędzając na lokatach zostają atakowani podatkiem Belki, który przecież miał ulec całkowitej likwidacji a nie zacieśnieniu. Są młodzi ludzie, którzy chcąc założyć firmę atakowani są na dzień dobry przez system rozrastającej się machiny biurokratycznej, sprzecznych przepisów i wysokich kosztów obowiązkowych składek i opłat.
Są w końcu ci, którzy wychowali się w świecie cyfrowym dalece bardziej niż w realnym. Oni właśnie wchodzą dziś w świat dorosłości. Nie chcą zasiłków, dotacji, przekupywania przywilejami. Ich marzeniem jest swobodne życie widziane na filmach, na których się wychowali. Nie znając PRL i trudów ówczesnej rzeczywistości traktują pewien styl życia jako oczywisty i wiedzą, że w obecnych warunkach nie osiągną pewnego poziomu w Polsce. Szukają więc albo szczęścia na emigracji, albo próbują na tyle na ile mogą – dopasowywać rzeczywistość wokół siebie.
Zwiększanie podatków, biurokracji, ucisku, kontroli i ograniczanie wolności upodliło ludzi do tego stopnia, że walcząc o normalny codzienny byt, na osłodę życia została im już tylko tania rozrywka telewizyjno-internetowa. I dziś nawet to, wedle planów kilku ludzi ma zostać zabrane. I tego lud nie wybaczy. Wybaczał przez lata wiele, ale miarka jak widać się przebrała. 
Z niskich pobudek wkurwu materialno-egzystencjalnego rodzi się wkurw obywatelski, świadomy, konstruktywny, dalece bardziej szlachetny. Jest to, że tak powiem, dobrze zorganizowany wolnościowy ruch narodowy. Narodowy w sensie postawy obywatelskiej przynależności, nie szowinizmu. Odpowiedzialności nie tylko za siebie i swoje sprawy, ale za pewne wartości nadrzędne, obronę podstaw naszej cywilizacji i kultury. Jest to ruch zdecentralizowany, sprawny, wielopoziomowy.

Dziś z żałością i kpiną patrzę na Palikota, który przegapił moment i na siłę próbuje zaistnieć jako bojownik w imieniu wolności obywatelskich. Śmieję się z oburzonej w sprawie ACTA miny Kaczyńskiego, który „klikając w laptopa” widział jeszcze niedawno internautów jako grupę pijących piwo oglądaczy pornoli. Śmieszy mnie Kurski, który chyba nie za bardzo wiedział za czym zagłosował, w dodatku będąc, jak mniema, ofiarą publikacji filmu w sieci kilkanaście lat przed powstaniem YouTube. Najbardziej jednak dziwi mnie i załamuje sam premier, który oderwał się od problemów Polaków, na rzecz budowania swojej pozycji w europejskiej grupie trzymającej władzę.
Co zaś do samego ACTA, jeśli w Parlamencie Europejskim, to socjalistyczne ugrupowania i komuniści głosowali przeciw temu porozumieniu, to zastanawia mnie jak bardzo zdegenerowani muszą być ci, którzy podnieśli za tym rękę. Oni nawet nie są już pionkami w polityce, nie są nawet marionetkami w rękach korporacji. Są moim zdaniem jedynie bezmyślną masą nieudolnych pasożytów.
Cieszy natomiast rodząca się postawa obywatelska. Powolne, mozolne samouświadomienie ludzi, że spawy zaszły za daleko, że jako obywatele mamy wpływ na kształt państwa, że istnieje wolność i godność niezależna od zasobności portfela i nie można upokarzać i gnębić ludzi nieustannie.
Po mediach głównego nurtu widać, że jeśli chodzi o rzetelną, bieżącą informację, są one niewiele warte. Podstawową rolę w ostatnich dniach spełniło i wciąż spełnia dziennikarstwo obywatelskie – niezależne serwisy informacyjne, blogi, miejsca wymiany myśli i media społecznościowe jak Wykop. Cała reszta głównego nurtu albo podczepiła się pod zaistniały trend, albo kreuje własną rzeczywistość na potrzeby korporacyjnych interesów.

Lata po przełomie '89, zwłaszcza ostatnia dekada uświadomiła młodych ludzi, że pewne zmiany są konieczne, jednak wszelkie zmiany mogące zmienić rzeczywistość tu w Polsce zostały powstrzymane przez grupy interesów, którym każda, powtarzam, KAŻDA ekipa rządząca ulegała. 
Myślę, ze dochodzimy do momentu, kiedy z pewnego rodzaju ciasta polskiej społeczności, kształtuje się naród, formują się obywatele. Narasta świadomość. Tam gdzie zabiera się wolność, rodzi się aktywny opór. A jak wiemy ”lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”.

Donald Tusk liczył na spokojne lata bez wyborów. Mając większość parlamentarną, prezydenta po swojej stronie i skrajnie beznadziejną opozycję – mógł zreformować państwo, wzbogacić kraj i przywrócić godność narodowi. Póki co wybrał drogę miękkiego despotyzmu. Na tej drodze wcześniej czy później czeka go starcie ze wzburzonym narodowym taranem.

Nie mam wątpliwości kto w takiej sytuacji będzie musiał ustąpić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz