piątek, 18 listopada 2011

WKURW #7: Mit dobrego socjalisty, rzetelnego dziennikarza i złego patrioty


Nie pisałem nic przed Marszem, nie pisałem nic w trakcie. Teraz mamy już epokę post-pomarszową, więc można pokusić się o jakieś wnioski w tej sytuacji, z perspektywy kilku minionych dni.
Przez media przelała się lawina komentarzy, oskarżeń o odpowiedzialność za przemoc, propozycji zmiany prawa lub walki o możliwość pozostawienia prawa bez zmian. Pojawiły się sprostowania, ataki, a także uniki i wypieranie się znajomości z ekstremistami.
Nikt nie wie skąd w pewnej kawiarni pojawiły się kastet, kije, tarcze, gaz oraz grupa zamaskowanych agresywnych debili. Ot przechodzili, ot podrzucili.

Piękne jest to, że zamiast oczekiwanych 11 tysięcy, według różnych obliczeń, świętując odzyskanie niepodległości, przez stolicę przemaszerowało około 30 tysięcy osób! Taka widać w Narodzie potrzeba manifestacji.
Nie wnikając w szczegóły, dla mnie jasnych jest kilka rzeczy. Przede wszystkim to, że święto odzyskało mocną pozycję w kalendarzu. To ważne, bo w obliczu tego, że rozpamiętujemy się w klęskach, mamy oto moment, który przypomina nam o zwycięstwach. A było ich przecież wiele.
Przekonaliśmy się także, że publiczne manifestowanie postaw patriotycznych i symboli narodowych dla wielu ludzi jest sprawą istotną.

Okazało się również, iż wielu ludzi zorientowało się, że telewizyjna i ogólnie - medialna kreacja faktów mija się jednak z rzeczywistością i prawdą.
Jest kilku redaktorów, którzy już od kilku tygodni przed marszem nakręcali spiralę nienawiści wobec koncepcji Marszu Niepodległości. Padały insynuacje o jakieś faszystowskie inspiracje i nawiązania do minionych przedwojennych totalitaryzmów. Oczywiście ci redaktorzy sprytnie manipulując czytelnikami, nie wspominają o oczywistych faktach – Mussolini i Hitler byli socjalistami. I to skrajnymi. I to trzeba powtarzać do znudzenia. Nie ma innej metody.
Czasem, od wielu lat, niczym bumerang, powraca pewna fotografia, mająca dowodzić o faszystowskich konotacjach środowisk nacjonalistycznych. Nie chcę jej przytaczać, bo nie ma to większego sensu. Może rzeczywiście ktoś z przedstawionych tam ludzi utożsamia się z faszyzmem lub narodowym socjalizmem. Na pewno jednak nie można takich ludzi wiązać z jakąkolwiek prawicą, nawet jeśli sami chcieliby za takich uchodzić. Socjalizm to socjalizm. W każdej formie, czy to faszyzm Mussoliniego, czy nazizm Hitlera, czy stalinizm, czy maoizm czy inne plugastwo – to wciąż socjalizm, a moim zdaniem, z socjalizmem każdy normalny człowiek walczy. Tak czy inaczej, nikogo kto odwołuje się do ruchów socjalistycznych nie można nazywać prawicą. Na szczęście większość narodowców rozumie ten prosty podział i gardzi socjalizmem w każdej formie.

Powiedzmy zatem wprost - prawica, a zwłaszcza liberałowie z założenia są w opozycji do wszelkich postaw i ruchów socjalistycznych i tak to wygląda.

A jak według mnie wygląda sprawa niechcianych niemieckich gości?
Odniosłem wrażenie, że ktoś chciał z całego marszu uczynić sprawę międzynarodową. Chciano chyba by doszło do walki „polskich narodowych faszystów” z „dobrymi Niemcami” i by huczały o tym zagraniczne media. Plan się jednak nie powiódł. Wojska polskie, w postaci grupy rekonstrukcyjnej dały radę, a chwilę później policja zgasiła zapędy marksistowskich bojówek i misternie uknuta intryga legła w gruzach. Bandyci uciekli do nory. Nory sponsorowanej, przypomnę, z pieniędzy podatników. Tymczasem zagadka groźnej broni znalezionej tamże pozostaje nierozwiązana, ale sprawa odbija się już czkawką na dysponentach lokalu. Redaktorzy pewnych gazet się skompromitowali. Ich gazecie nie przeszkodziło to zresztą, w emisji całej serii artykułów, tuż po marszu, o odradzających się nacjonalizmach w różnych częściach UE. Czy artykuły powstały ot tak, czy jednak w ramach szerszego, przygotowanego wcześniej przedsięwzięcia, mającego na celu powiązanie tego z wydarzeniami, których na szczęście nie było, ale które, zapraszając niemieckich bojówkarzy, jak mniemam - planowano – wie to tylko ten kto je zlecił. Ale niesmak pozostał.

Wiemy więc, że ten kto sieje deszcz, ten zbiera burzę. Lewackie bojówki marksistowskie w naszym kraju nie przejdą. Nie przejdą faszyzujący socjaliści ukrywający się w kominiarkach pod czerwonym sztandarem. Nie przejdzie tania propaganda obrażająca, w stalinowskim stylu, wszystkich uczestników marszu. Kłamstwo nie przejdzie i po prostu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz